Poszukiwacze muzykalnych genów dostali ostatnio kolejny argument za tym, by Polskę traktować jako ich cenne źródło. Swoje polskie korzenie ujawniła amerykańska gwiazda muzyki klasycznej, wirtuozka skrzypiec Rachel Barton Pine, która w lutym po raz pierwszy wystąpi w kraju swoich przodków. – Myśląc o Polsce, myślę o swoim dziedzictwie – mówi.
– Jestem w połowie Polką ze strony taty. Moi pradziadkowie wyemigrowali do Ameryki, gdy byli jeszcze nastolatkami – wyjawia wielokrotnie nagradzana artystka, która w USA uchodzi za jedną z najbardziej cenionych i charyzmatycznych skrzypaczek. Dodaje, że pradziadkowie chcieli, by ich dzieci stały się prawdziwymi Amerykanami, nie pozwolili więc dziadkom uczyć się języka polskiego. – Dlatego mój tata nie przejął żadnych rodzinnych tradycji ze Starego Świata, które mógłby mi przekazać – przyznaje z żalem Rachel Barton Pine. W dniach 9-11 lutego w Krakowie, Wrocławiu i Warszawie, na zaproszenie Fundacji Bielecki Art, nietuzinkowa artystka po raz pierwszy zagra w Polsce.
Nieklasyczne cudowne dziecko
Urodzona w 1974 roku Rachel Barton Pine na skrzypcach zaczęła grać w wieku trzech lat, szybko uznano ją za „cudowne dziecko”. Mając 10 lat, debiutowała z Chicagowską Orkiestrą Symfoniczną. W wieku 17 lat została najmłodszym i pierwszym z USA zwycięzcą konkursu J.S. Bacha w Lipsku. Jako nastolatka zdobywała także ważne nagrody m.in. w Budapeszcie, Montrealu, Genui czy Brukseli. Wystąpiła jako solistka z najważniejszymi światowymi orkiestrami i najwybitniejszymi dyrygentami takimi jak: Zubin Mehta, Placido Domingo czy Erich Leinsdorf. Jej zainteresowania muzyczne wykraczają jednak daleko poza klasykę, grała m.in. z Jimmym Pagem i Robertem Plantem z Led Zeppelin, występuje w heavymetalowym zespole, współpracuje z nią m.in. wirtuoz gitary Steve Vai.
Ma w swoim dorobku 18 płyt, w tym jedną nominowaną do Grammy, jedną z jej ulubionymi rockowymi i metalowymi numerami i wiele klasycznych inaczej – m.in. z muzyką różnych wieków o demonicznych podtekstach czy wariacjami hymnu Nowej Zelandii. Stosownie do wykonywanego stylu dobiera skrzypce, jednak jej ulubionym instrumentem są skrzypce uznawane za jedne z najważniejszych i najcenniejszych na świecie, wykonane w 1742 r. przez Guarneriego – twórcy ulubionego instrumentu Paganiniego. Miała do czynienia z mistrzostwem nie tylko muzycznym. Wzięła udział w sztafecie z ogniem olimpijskim w 1996 r. w Atlancie, wystąpiła także na otwarciu paraolimpiady w Atlancie. Wykonywała narodowy hymn USA podczas meczów Chicago Bulls, za co dostała całusa od Michaela Jordana. Niezwykłość jej osoby dopełnia trudne doświadczenie, po którym triumfalnie powróciła do muzyki. W 1995 r., gdy jej kariera nabierała dużego rozpędu, uległa ciężkiemu wypadkowi. Drzwi pociągu przytrzasnęły pasek futerału jej skrzypiec, była ciągnięta na zewnątrz pociągu, który uciął jej jedną z nóg i uszkodził drugą. Po dwuletniej przerwie na wiele operacji i rehabilitację wróciła na scenę. Stworzyła fundację charytatywną, której zadaniem jest propagowanie muzyki klasycznej i pomoc młodym osobom o muzykalnych genach.
Grać każdy może?
O tym, że geny to nie wszystko, nie trzeba przekonywać muzyka. – To, że ktoś kocha muzykę i posiada talent, nie daje gwarancji bycia dobrym wykonawcą. Wymogi techniczne gry na skrzypcach są jak sport olimpijski – przyznaje Rachel Barton Pine. Co sądzi na ten temat naukowiec? – Każdy jest wystarczająco zdolny, żeby śpiewać czy grać na instrumencie, bo każdy ma muzykę w genach. Tak jak jesteśmy zaprogramowani do nauki języka, tak samo jesteśmy zaprogramowani do nauki muzyki – mówi na egodziecka.pl dr hab. Barbara Kamińska, prof. Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. – Jeśli jednak nie wykorzystamy tego programu, to on się wykasuje. Jeżeli zaś od początku pilnujemy, żeby ten program był używany, to wtedy możemy rozwinąć swoje zdolności muzyczne – dodaje.
Amerykańska skrzypaczka o polskich korzeniach, która dzięki domowemu nauczaniu używała swojego programu przez 8 godzin dziennie, z pewnością pomogła swoim muzykalnym genom. Pytana o to, czy mogłaby je rozwijać w innym czasie i miejscu, nie kwapi się do opuszczania rodzinnego Chicago, ale ma swoje marzenia związane z wielkimi muzykami. – Bardzo się cieszę, że żyję w XXI wieku, bo dziś możemy się cieszyć tyloma rodzajami muzyki. Jednak chciałabym odwiedzić stulecia, w których nie było jeszcze nagrań, żeby usłyszeć prawdziwe brzmienie Bacha i Paganiniego – mówi. Dodaje, że nie może się doczekać pierwszych odwiedzin kraju przodków i ponownego złączenia się z własnym dziedzictwem.
***
Znani z polskimi muzykalnymi korzeniami
Leonard Cohen – pochodzi z żydowskiej rodziny, jego ojciec był Polakiem
Jack White (The White Stripes) – jego matka pochodzi z Polski
Ray Manzarek (The Doors) – jego rodzice są dziećmi emigrantów z Polski
Axl Rose (Guns N’ Roses) – jego babcia jest Polką
Jan Garbarek – syn polskiego jeńca wojennego i Norweżki
Richie Sambora (Bon Jovi) – jego dziadkowie pochodzą z Polski.